sobota, 17 sierpnia 2013

Ponadpokoleniowe drożdżowe ciasto podróżne ze śliwkami i porzeczkami

Wróciwszy z krótkich rodzinnych wakacji w górach, umieszczam wpis specjalny. Choć przepis zawarty w nim prosty i stary jak świat. A przynajmniej jak świat moich wspomnień.
Pragnąć zachęcić, a może ośmielić,  wszystkich autorów blogów kulinarnych do udziału w mojej akcji "Najlepsze wiktuały w powiecie, czyli... kuchnia w klimacie międzywojnia " postanowiłam stworzyć post,  który, gdybym nie była jego autorką w pełni wpisywałby się w ramy akcji. 
Mam nadzieję, że was wprowadzi w klimat i zainspiruje do pracy twórczej.
W drodze na krótki wypoczynek, zapatrzona w uciekający za szybą krajobraz, powoli smakowałam delikatne, puszyste wnętrze drożdżowego ciasta ze śliwkami. Obowiązkowo z kruszonką, która zawsze znika na początku. 
Wraz z tym smakiem - prostym i miękkim, powróciły do mnie wspomnienia. Obrazy związane z dzieciństwem na wsi i z opowieściami mojego dziadka. Najlepiej zapamiętaną chwilą z pracy na roli, zbierania ziemniaków - moment przerwy po dzwonach na Anioł Pański. A z tą chwilą nierozerwalnie wiąże się smak ciasta drożdżowego popijanego wiejskim mlekiem, zjadanego w cieniu furmanki.
Co ciekawe mój dziadek opowiadał mi taką samą historię, tylko z sobą, a wcześniej z swoim tatą w roli głównej. Tak to jest, że ciasto drożdżowe jest idealne dla każdego podniebienia, niezależnie od wieku,  statusu społecznego czy epoki .
Idąc tym tropem w swoich rozmyślaniach (nie po raz pierwszy zresztą), zaczęłam wyobrażać sobie rolę ciasta drożdżowego w dwudziestoleciu międzywojennym. Szczerze - idealnie się wkomponowuje w moją sielską wizję tamtych czasów. A i w prawdziwą, niewyidealizowaną jeszcze lepiej. 
Bo ciasto drożdżowe pasuje zarówno do srebrnej patery, jak i wiklinowego kosza. Nie gorzej wygląda w  koszu piknikowym i  podróżnej sakwie zabieranej na polowania. 
Myślę, że zrobione z mąki zmielonej w pobliskim młynie, domowego masła i mleka z dodatkiem owoców z sadu smakowały tak dobrze, że nawet nie jesteśmy sobie tego w stanie wyobrazić i odtworzyć... Ale możemy spróbować stworzyć coś drożdżowego, co będzie przypominać tamten przysmak.
Ja już swoją próbę podjęłam i widok zajadających się wszystkich domowników (a i gości również), mówi mi, że wszystko wyszło znakomicie! 
P.S. Przepis, który podaję jest w mojej rodzinie od pokoleń, więc jest niezawodny.


Ponadpokoleniowe drożdżowe ciasto podróżne ze śliwkami i porzeczkami


Porcja na dużą blachę


Składniki: * 1 kg mąki (pół na pół  z pełnoziarnistą u mnie) * 6 dag drożdży * 20 dag cukru * 15 dag masła * 4 żółtka * 2 jajka *o, 5 mleka * 25 śliwek węgierek * 20 dag czerwonych porzeczek 

Kruszonka: 200 g mąki * 100 g masła * 100 cukru



Sposób przyrządzenia:

Aby przygotować zaczyn podgrzejmy lekko mleko (pamiętajmy, ma być ciepłe, nie gorące - inczej drożdże nie zaczną pracować), w misce rozetrzyjmy drożdże z łyżką cukru, dodajmy mleko, 12 dag mąki. Zostawić do wyrośnięcia. Zwykle trwa to około 20 - 30 minut, ale kiedy ciepło na polu, tak jak w niektóre ostanie dni, to czas wyrastania się skraca. 
W międzyczasie jajka ubić z resztą cukru. Masło stopić i ostudzić. Do miski przesiać mąkę (ja mieszam pół na pół pszenną białą z pełnoziarnistą, dodać ubite jajka, rozczyn i masło, a następnie wyrabiać do momentu, aż ciasto przestanie się kleić do rąk. 
Przykryć miskę ściereczką i zostawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia (aż podwoi objętość). 
Blachę wyłożyć pergaminem, śliwki poprzekrawać na pół i wypestkować.
Wyrośnięte ciasto wyrobić jeszcze raz krótko i podzielić na dwie części.
Pierwszą rozłożyć równo na blasze (trzeba popracować trochę palcami), a następnie ułożyć na cieście porzeczki. Przykryć drugą częścią i ułożyć pokrojone śliwki (trzeba je powciskać palcami w ciasto, żeby nie spadły podczas pieczenia, gdy ciasto będzie rosnąć). 
By przygotować kruszonkę po prostu mieszamy ze sobą wszystkie składniki. Posypujemy kruszonką.
Ciasto wstawiamy do nagrzanego (160 stopni z termoobiegiem) piekarnika na około 40 minut.



Smacznego!


5 komentarzy:

  1. Daria, ale Ty pięknie piszesz... Poezja...
    Jeśli tak samo wspaniale pieczesz/gotujesz to tylko pozazdrościć Rafałowi;)
    Wrzucam zaraz na Dzielne Niewiasty to krótkie opowiadanie oraz przepis;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja własnie myślałam o czymś drożdżowym i ze śliwkami, a tu proszę. Jak na zawołanie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli zrobisz to ciasto, daj znać jak Ci smakuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. zabieram przepis i wypróbuje go w sobotę :) dam znać jak wyszedł placek - dzięki

    OdpowiedzUsuń